…a ludzie, których spotykamy na swej drodze coraz dzielniejsi.
“Natalia – odesłała dwoje dzieci w bezpieczne miejsce w zachodniej Ukrainie. Sama pozostała w Charkowie by nieść pomoc. Własnym autem wywoziła zwłoki tych, których nie oszczędziły rakiety.
Vova – 26-latek z porażeniem mózgowym. Całe życie spędził w internacie. Wywieziony przez Natalię w ostatniej chwili z terenów okupowanych obecnie przez Rosjan. Mieszka u niej. Pomaga w dostarczaniu pomocy humanitarnej. Przyznaje, że się boi. Gdy zaczynam płakać, zagaduje o swoim wymarzonym rowerze elektrycznym.
Sasza – krąży wokół zburzonego bloku by nie przegapić naszego przyjazdu. Nie może się z nami skontaktować telefonicznie bo nie ma zasięgu w piwnicy, w której mieszka z rodziną. Zanosimy mu do tej piwnicy jedzenie i środki czystości.
Żenia – odesłał żonę, matkę i dzieci do Polski (są w Łodzi pod opieką Koper Pomaga). Rozwiesił na ganku mapę obwodu charkowskiego. Po informacji o kolejnych rakietach, sprawdza jak daleko od jego domu spadły. Ugotował nam pyszny ukraiński barszcz.
Wszyscy oni przytulają nas i dziękują za zaangażowanie, jak byśmy czynili jakieś cuda, a to tylko kasza i mydło. Wracamy do swoich wygodnych domów. Zostawiamy ich w piwnicach…
Nie wiem jak długo damy radę jeszcze jeździć. Jak długo będziemy znajdować tych, którym wojna się jeszcze nie znudziła i chcą wspierać nasze działania.
Póki co na pewno tam jeszcze pojedziemy.”